Zimowanie, czyli sezon się nie kończy
Przygodę z rowerem na poważnie zaczynałem w zimę, na składaku, po śniegu. Nie było najłatwiej na świecie, ale było super. Okazało się, że jazda na mrozie, po śniegu, w lesie pozwala zupełnie skutecznie nabrać temperatury. Aktualnie mieszkam w woj. wielkopolskim, pokrywa śnieżna jest symboliczna i niezbyt częsta. Gdyby spadły metry śniegu to jazda byłaby niemożliwa lub utrudniona. Zatem, jazda po śniegu to w moim przypadku oranie co najwyżej kilkunastu centymetrów białego puchu. Te niezbyt trudne warunki pozwalają się jednak zupełnie dobrze wyszaleć i ja na przełomie roku zawsze wypatruję pierwszych oznak zimowej pogody. Nawet dość solidny mróz (jeździłem przy -15) nie stanowi wtedy przeszkody, las wygląda przepięknie, także kiedy przyjdzie jeździć po zmroku. Oczywistym jest, że do takich przygód warto się dobrze przygotować. Nowoczesne ubrania termoaktywne, kilka warstw, ciepłe buty, czapka, tunel na szyję itp. to podstawa dobrej zabawy. Rower musi być w idealnym stanie, bo na zi...