Zimowanie, czyli sezon się nie kończy

Przygodę z rowerem na poważnie zaczynałem w zimę, na składaku, po śniegu. Nie było najłatwiej na świecie, ale było super. Okazało się, że jazda na mrozie, po śniegu, w lesie pozwala zupełnie skutecznie nabrać temperatury.

Aktualnie mieszkam w woj. wielkopolskim, pokrywa śnieżna jest symboliczna i niezbyt częsta. Gdyby spadły metry śniegu to jazda byłaby niemożliwa lub utrudniona. Zatem, jazda po śniegu to w moim przypadku oranie co najwyżej kilkunastu centymetrów białego puchu.

Te niezbyt trudne warunki pozwalają się jednak zupełnie dobrze wyszaleć i ja na przełomie roku zawsze wypatruję pierwszych oznak zimowej pogody. Nawet dość solidny mróz (jeździłem przy -15) nie stanowi wtedy przeszkody, las wygląda przepięknie, także kiedy przyjdzie jeździć po zmroku.

Oczywistym jest, że do takich przygód warto się dobrze przygotować. Nowoczesne ubrania termoaktywne, kilka warstw, ciepłe buty, czapka, tunel na szyję itp. to podstawa dobrej zabawy. Rower musi być w idealnym stanie, bo na zimnie ciężko naprawiać choćby drobne usterki. Nawet jeśli nie jeździmy po zmroku, to warto mieć latarkę/lampkę - w razie zabłądzenia, przedłużenia się czasu podróży, kiedy zaskoczy nas wieczór.

W ramach przygotowania roweru warto dodatkowo przyjrzeć się napędowi, amortyzatorom czy sztycy regulowanej, smarowanie to podstawa. Dodatkowo, w oponach mniej powietrza. Linki i ruchome części przerzutek także mogą wymagać dodatkowego przygotowania, jak wszystko jest zmrożone to zwyczajnie ciężej chodzi.

Na śniegu, w terenie, trakcja na śniegu jest z reguły bardzo dobra. Zamarznięta ziemia pod spodem też dobrze chwyta. Problemem jest wyjeżdżony śnieg, oblodzone gałęzie, czy tafle lodu od kałuż. Dodatkowa przyczepność opony absolutnie nie zaszkodzi, szczególnie jeśli przyjdzie nam zawalczyć z koleinami od leśnego błota, które w zimę twarde jest jak beton.

Jeśli mamy możliwość wyboru opon, obręczy czy roweru, to wybieramy to co szersze i bardziej agresywne. Ja w zimę lubię fata (cóż za zaskoczenie), ale także rower trailowy i jego plusowe opony 2.6 cala, o agresywnym bieżniku. Oczywiście każdej zimy ląduję na ziemi, kiedy koła mimo wszystko odjadą w kierunku przeciwnym ode mnie, ale upadki w śnieg z reguły nie przysparzają kłopotu.

Teraz należałoby sobie zadać zasadnicze pytanie, ale po co się mrozić na rowerze? Każdy kto jeździ pewnie poda swój powód, ale ja zwyczajnie lubię pooglądać zimową aurę, wyjść z tych ogrzewanych biur i budynków, albo zadymionych ulic. W lesie jest cisza, spokój i świeże powietrze. Po całym tygodniu pracy dobrze sobie odetchnąć odrobiną tlenu bez pyłu i zarazków.

Dodatkowo można obcować z naturą, zupełnie bezpośrednio. Dzisiaj w dwóch miejscach obserwowałem sarny, a na rogalińskich łęgach oglądałem i słuchałem jak kry zderzają się na Warcie.

Na koniec bonus, kącik z poradami:

  • Rada po wuju: W lesie nie wieje. Przejedź się po polu i po lesie przy -10, szczególnie jak jest wiatr.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

50zł

Kórnik i ścieżka zdrowia

Opony