Sezon 2018

Nowy rok to dobry moment na podsumowanie starego sezonu rowerowego. Pozwolę sobie napisać po kilka zdań na temat kwestii które były interesujące lub znaczące, z mojego punktu widzenia.

Dla mnie 2018 to był rok kontynuacji i rozwoju, kolejnych kroków i ewolucji, przecież z początkiem 2017 dopiero co rozpocząłem swoją przygodę - zatem, już dwa lata i dopiero dwa lata. Muszę przyznać, że z większą uwagą wybrałem kilka imprez sportowych, odbyłem kilka dobrych wycieczek, zaliczyłem kilka gleb (w tym jedną ciut większą) i odkryłem kilka nowych miejsc w okolicy.

Na fali szału 2017 i stabilizacji 2018 zmieniło się też kilka rzeczy w moich rowerach. Po prawdzie, to sam je zmieniłem, generując sobie rodzinne skutki - albo żona marudziła, że siedzę w garażu, albo - jak przyniosłem rowery i narzędzia do salonu - to marudziła, że robię bałagan. Doprawdy. Z drugiej strony nie miała nic przeciwko kilku zakupom, jedynie musiałem oddać jej wybór koloru. To tak jakby się kto pytał, dlaczego moje rowery są głównie czerwone ;-)

Kontynuując wątek sprzętowo-warsztatowy, popróbowałem trochę nowości i ugruntowałem sobie zdanie na temat wybranych rozwiązań - dobre opony i tubeless, napędy 1x, droppery, hamulce (siemano vs sram), fatbike'i (a jakże) i fulle, karbą i amelinium i pewnie jeszcze kilka innych. Lubię grzebać przy rowerach to i tematów dużo, będzie z tego kilka grubszych artykułów.

Kontynuując wątek podsumowania i nawiązując ździebko do najpierwszego wpisu, liczb kilka winienem pokazać. Wspomagając się endo i stravą, kilometry i czas spędzony w poszczególne lata[3]:

Kilometry i godziny
Rokkmh
20183643218
20172700177
201625320
2015616

Pierwszy poważny rok (2017) mierzyłem kilometrami. Chciałem przełamać określony limit. Mój własny limit[1]. Teraz liczba kilometrów nie ma dla mnie takiego znaczenia (no chyba, że chcę powkurzać[2] znajomych w pracy, to wtedy ma znaczenie). Ale ale, podkreślam, że 2017 to rok wyjątkowy, zatem jeszcze do niego wrócimy.

[1] "To ferrari tylko czeka, żeby do niego wsiąść." No nie bardzo. Z tymi wewnętrznymi limitami jest jak z rowerami - to nie jest tak wsiąść na rower i jechać; to trzeba jeszcze pedałować.

[2] Wkurzam jeśli znajdę jakąś kurę.

[3] Głównie rower, ale parę kilometrów wpadło z deskorolki i żaglówki.

Komentarze

  1. Ja swój pierwszy sezon również rozpocząłem w 2017 roku, ale część bez licznika
    (i chyba dobrze :D) Natomiast Endo... zarejestrowało około 200 kilometrów moich wyczynów...
    Natomiast Rok 2018 przyniósł zwiększenie 10-krotne ilości z poprzedniego sezonu...
    Ciekaw jestem co czeka Nas w tym roku :D ???

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

50zł

Kórnik i ścieżka zdrowia

Opony