Graty i szpeje

Rower rowerem, ale kilka gratów ekstra jest niezbędnych do zabawy. Im dalej w las, tym więcej szpeju. Nie dajmy się zwariować nadmiarem, nie popadajmy w skrajny minimalizm. Uczciwie rzecz ujmując, mam tło preppingowe, zatem raczej nosić niż się prosić, ale to nie musi być Twoje motto.

Kask

Przez lata jeździłem bez kasku. Nie było przymusu prawnego, nie czułem potrzeby, nie było kultury noszenia kasku wśród rowerzystów, każdy może wpisać swoją wymówkę. Jak zacząłem jeździć na facie dalej miałem luźny garnek (poza tym, że jeździłem w bojówkach, czapce i softshellu bo była zima). Zima mnie kilka razy umieściła na glebie i wtedy zrozumiałem, że kask to nie jest zbytek. Rychło w czas.

Na początku nabyłem kask B'Twin, któremu do teraz nic nie brakuje - jest lekki, dobrze mi pasuje, ma niezłą wentylację i normalną regulację na pokrętło. Do tego nie kosztuje majątku, aktualnie poniżej 100PLN. Tych kilka cech powinno wystarczyć, żeby przekonać każdego do ochrony swojej głowy.

Po jakimś czasie przerzuciłem się na IXS RS Trail Evo (promka była), ponieważ chciałem kasku który lepiej chroni tył głowy. Poza tym, IXS jest dalej lekki, odrobinę wygodniejszy i bardziej ergonomiczny oraz ma większy daszek (raz przy glebie ochronił moje okulary, doceniam szczególnie).

Ubierajcie kask, bezpieczeństwo przede wszystkim.

Ciuchy

Decathlon naszym przyjacielem jest, czyli jak się tanio i nieźle ubrać. Faktycznie, ten sklep to źródło wielu dobrych zakupów, nawet jeśli niektóre części garderoby nie wyglądają jak ostatni krzyk rowerowej mody. Znajdziecie tam najtańsze koszulki termoaktywne, dopasujecie jakieś szorty czy spodnie oraz rękawiczki. W tej chwili mam miks różnych marek, ale B'Twin i okolice cały czas są w użyciu.

Na rynku znajdziecie wiele marek, jedne cieszą się większą, a inne mniejszą estymą, ale ja szczególnie lubię polski brand Tygu. Celowo nie używam określenia "producent", ponieważ właściwe wytwarzanie jest zlecane gdzieś poza granicami kraju. Niemniej jednak, proces projektowy odbywa się u nas.

Pierwsze ciuchy kupowałem u nich na starcie marki, łapiąc się na black fridayowe promki. Spodenki Prime, koszulka Rover i Prime, rękawiczki i skarpetki to stały element mojej odzieży wycieczkowej. Niedawno dorzuciłem do tego spodenki Rover Trail. Te ciuchy są wygodne, nieźle wykonane, wytrzymałe i nie kosztują milionów monet.

Co miłe, firma rozwija swoje produkty w odpowiedzi na potrzeby klientów - nowe przeprojektowane rękawiczki, zamykana na zamek kieszeń w koszulkach Rover, szersza rozmiarówka i pewnie jeszcze kilka kwestii.

Obok powyższych, mam jeszcze parę drobiazgów od Accenta, przede wszystkim przeciwdeszczowe i zimowe rękawiczki oraz całoroczne skarpetki. Dodatkowo grupowa koszulka Fatbike Polska (https://www.facebook.com/178021749375320/photos/a.269223073588520/269229173587910/?type=3), od Stigma Racing - bardzo dobra, do tego ma wszytą ściereczkę do okularów/gogli.

Kilka dodatkowych słów poświęcę wytrzymałości. Spodenki Tygu Prime eksploatuję non stop, często je piorę, czasami przyglebiam. Nadal trzymają się nieźle, raz musiałem poprawić przeszycie (najpewniej po kontakcie dupy z ziemią), nici Ariadna Tytan robią robotę (https://ariadna.com.pl/portfolio-item/tytan-60e/, solidny facet nie może takiej nitki przerwać rękami, sprawdź sam). Nadruki wyglądają już gorzej, chociaż jeszcze nie odpadły, rzepy się trzymają, zatrzaski też. Rękawiczki Tygu są moimi ulubionymi, używam cały czas, dalej trzymają się dobrze. Koszulki z Decathlonu i od Tygu nadal spoko, trochę pozaciągane od rzepów.

Generalnie jeśli nie kupicie najtańszej tandety, to jest w porządku, wszystko się trzyma i można polegać. Mogę jeszcze dodać, że koszulka Tygu Prime była na moim tacie kiedy ten solidnie spotkał się z podłożem. Koszulka wygląda jak nowa, tata potrzebował kilku miesięcy żeby wyjść na prostą po złamaniu obojczyka.

Co zwykle ubieram?

Zima

Spodnie zimowe B'Twin (https://www.decathlon.pl/spodnie-na-rower-dugie-100-mskie-id_8343140.html), na to szorty Tygu, bo nie lubię i nie noszę typowo obcisłej lajkry (obrzyda). Jakieś ciepłe skarpetki (np. narciarskie) łączę z butami zimowymi (zwykłymi). Na górę leci odpowiednia do temperatury liczba koszulek termoaktywnych, np. Kalenji (https://www.decathlon.pl/bluza-run-warm-id_8502755.html) bo ma zaszewki na kciuki. W zimie na bluzy wrzucam kurtkę (coś w stylu: https://www.decathlon.pl/kurtka-zimowa-roadr-500-id_8503307.html). Na rękach lądują zimowe rękawiczki Accent Igloo (https://www.centrumrowerowe.pl/rekawiczki-dlugie-accent-igloo-pd4891/?gclid=CjwKCAjwq-TmBRBdEiwAaO1en9nPF8mQSF61Hj54XEI7jKfxMd6W_P-sdTMjgRpSmjAZyXT-jUVgcRoCz7EQAvD_BwE), na szyi tunele (Decathlon, ale też inne, które akurat mam pod ręką), cienka czapka lub opaska na uszy pod kask (np. https://www.decathlon.pl/opaska-id_8342130.html).

Wiosna, jesień, lato

W okolicach i powyżej 10 stopni zimowe spodnie B'Twin lądują w szafie, a zostawiam tylko szorty Tygu. Koszulki dobieram do temperatury, ewentualnie wspomagam się kamizelką (https://www.decathlon.pl/kamizelka-500-softlime-id_8381752.html) jak mocno wieje. Rękawiczki zimowe zmieniam na pełne B'Twin (już ich nie ma w sprzedaży, ale takie średnio ciepłe) albo na moje ulubione cienkie Tygu. Zdarza mi się ubierać rękawiczki bezpalcowe, ale to musi być super gorąco, żebym poświęcił ochronę palców przed gałęziami dla komfortu cieplnego. Ewentualnie szoska, wtedy bezpalcowe latem też w porządku.

Regulacje kasku pozwalają mi jeździć w nim zarówno w zimę z czapką[1] jak i zupełnie bez. Warto to wziąć pod uwagę jeśli się planuje jeździć w chłodne dni. Moim zdaniem warto w rowerowej garderobie mieć jeszcze kurtkę przeciwdeszczową ultralight (coś w stylu: https://www.decathlon.pl/kurtka-p-deszczowa-roadc-100-id_8402260.html), kilka koszulek i tuneli. To pozwala elastycznie dobierać zestaw do pogody i warunków, jak również dorzucić zapasik do plecaka czy torby na wycieczkę.

Nim zebrałem swoje doświadczenia, przetestowałem graty i ciuchy to intensywnie edukowałem się tym wpisem: 1enduro

Przewożenie gratów

Najwięcej kilometrów robię włócząc się po lasach, często jestem dalej niż 5km od domu. To jest dla mnie granica rozsądku, żeby nie brać żadnych gratów ze sobą - 5km, czyli godzina pieszo, można przeżyć jak złapiemy kapcia, urwiemy łańcuch czy jeszcze coś innego. W konsekwencji, rzadko wsiadam na rower bez plecaka czy nerki.

Rowery na których aktualnie jeżdżę mają koszyki na bidon, zdarza mi się zatem brać wodę w ten sposób. Do każdej ramy mam przypiętą zapasową dętkę z wykorzystaniem zwykłych rzepów do kabli - wydaje mi się to najwygodniejsze, kiedy masz więcej niż jeden rower z więcej niż jednym rozmiarem dętki. Na rynku znajdziecie dedykowane mocowania na paski rzepowe i gumowe, ale miękki dwustronny rzep z metra robi robotę.

Na samym początku rowerowej przygody graty woziłem na pasku, na wzór duty belt. To się świetnie sprawdzało w zimę, bo taki pasek ubierałem na kurtkę. W tej chwili taki pas zamieniłem na nerkę Evoc Hip Pack Pro 3l z bukłakiem. Świetny pas, umiarkowana pojemność, można spakować przeciwdeszczówkę, pompkę czy coś do jedzenia i oczywiście minimalny zestaw narzędziowy.

Jeśli jadę gdzieś dalej, spodziewam się nieznanego terenu, gdzie może mnie coś zaskoczyć, to biorę plecak. Korzystam głównie z modelu Evoc FR Trail Unlimited 20l. Dziura w portfelu bolała długo, ale muszę powiedzieć że ten produkt jest świetny. Używam go cały rok, zdarza się przyglebić, ostatnio go przeprałem i wygląda jak nowy. Do tego ma dobry system nośny, jest lekki (nawet z protektorem), ma protektor i jest pojemny. Moim zdaniem, warto zapłacić i używać przez lata.

Rzecz jasna plecak tego rozmiaru ma rozbudowaną kieszeń narzędziową, można spokojnie wziąć trochę więcej części, wszystko może znaleźć swoje miejsce. Nawet jak go solidnie wypchamy i obciążymy, nadal na plecach jest zupełnie w porządku. Jedyne czego mógłbym sobie życzyć, to nowej wersji pasa biodrowego Evoc, która jest elastyczna i bardziej przewiewna (taki pas już jest w nerce).

Dodatkowo używam prostego plecaka z Decathlonu (zdaje się ten: https://www.decathlon.pl/plecak-z-bukakiem-mtb-520-id_8354527.html). Jest bardzo lekki, ma dobry system nośny, jest nieźle wykonany, i w cenie jest bukłak (którego używam też z Evoc'iem). Oczywiście jego pojemność jest ograniczona, ale na kilka narzędzi, cienką kurtkę i dwa banany wystarczy. Ostatnio używałem go głównie na zawodach, gdzie rzecz jasna skrupulatnie dobieram każdy element na trasę.

Plecak z Decathlonu siłą rzeczy jest dość wiotki, ma miękkie plecy, więc trzeba uważać żeby go nie wypychać. Pasy i klamry są cienkie, ale jeśli używamy go zgodnie z przeznaczeniem, to nic złego się nie stanie, a komfort nie ucierpi. Polecam, tak samo jak nerkę i plecak Evoca.

Akcesoria

Czyli wszystkie pozostałe rechy ze śmietnika, które zwykle wożę ze sobą. Po pierwsze, niezbędnik, czyli multitool rowerowy. Używam ParkTool w plecaku i B'Twin w nerce, plus jakieś dodatkowe łyżki do opon. Pozostając w klimatach narzędziowych mam też multitoole od Leathermana (Rev, generalnie chodzi o kombinerki i nóż), scyzoryk Victorinox, czy latarki (Olight, Convoy). Jako, że bazuję na napędach 1/2x11 lub 1x12, to wożę spinki odpowiednio do łańcuchów. W moim plecaku na pewno też znajdziecie trytytki, taśmę izolacyjną (pro dla elektryków, tania i dobra), odrobinę oleju do łańcucha (fajne buteleczeki ma Trezado), odrobinę mleka tubeless, piniondzory, chusteczki, baterie, plastry, sznurek, klocki hamulcowe, chusteczki do okularów, elementy garderoby i pewnie coś jeszcze. Z reguły staram się mieć też batona/żel.

Rzecz jasna potrzebna jest też pompka, mam w plecaku (B'Twin 900, już niedostępna, zastąpiona przez 920 z manometrem), mam też w nerce (PRO, czyli siemano). Ta z Decathlonu ma tryb high volume i high pressure, więc dobrze się nadaje do mtb i do szos. Z drugiej strony, współczesne szosy z oponami tubeless potrzebują 5-6 bar, więc pompka mtb z reguły też ogarnia.

W czeluściach moich gratów na pewno też leżą łatki, aktualnie mam ParkTool i Lezyne, obie działają jak należy. Są to nowoczesne łatki samoprzylepne, Lezyne sprawdziłem w boju, jak mi pękły na raz obie dętki w facie. Dziur szukałem zanurzając nadmuchane balony w jeziorze, zakleiłem łatkami i na następny dzień zrobiłem ponad 80km. Działa.

Oprócz wspomnianych przy nerkach/plecakach bukłakach czasami używam bidonów. Mam najprostsze z Decathlonu, mam zdobyczne z zawodów, mam Topeak w barwach Canyon Team cośtam, wszystkie działają tak samo, niezależnie od ceny. Większą wagę przywiązywałbym do koszyków na bidon, szczególnie przy fullach, kiedy miejsca jest mało. Boczne koszyki Canyona są bardzo dobre, ale mam też koszyk Force i jest w porządku, a w ramach gdzie jest dużo miejsca używam najprostszych koszyków z tworzywa z Decathlonu.


Najlepsze wyposażenie nie zastąpi głowy, ale kilka gratów zaoszczędzi stresów, szczególnie jeśli jesteśmy ciut dalej od domu. Jeśli bardzo lubimy light, to dla mnie multitool, pompka i łatki to niezbędne minimum. Jeśli jeszcze nie wiemy czego potrzebujemy, to dokładnie od tych rzeczy warto zacząć.

[1] i tunelem zaciągniętym na tył i czubek głowy. Dla mnie to najlepsze uszczelnienie rejonu karku i szyi oraz skroni.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

50zł

Kórnik i ścieżka zdrowia

Opony