Hamujo czy nie hamujo?

Kiedy pierwszy raz wsiadłem na fata to byłem porażony siłą hamowania. Tam były podstawowe hydrauliki Shimano, tarcze 160mm, żywiczne klocki, a ja myślałem że wylecę w kosmos. Czyli hamujo.

Dopóki jeździłem po płaskiej okolicy, gdzie pagórki nawet strome to krótkie, hamulce były zupełnie w porządku. W tym czasie wjechały jeszcze podstawowe SRAMy Levele[1], z tarczami 180mm, poratowane potem klockami kewlarowymi. To nie była nowa jakość, siła ciut większa niż w Shimano, ale klamki SRAMa są gumowe jak kaczuszka do kąpieli. Ja wiem, to nie jest wada, to jest cecha, Shimano twarde, SRAM miękkie.

Dopiero wyjazdy w góry pokazały, że mogą się przydać trochę lepsze kotwice. Długie zjazdy, nie zawsze bardziej strome, ale zajmujące więcej czasu pokazały jasno, że słabe hamulce wymagają większej siły w rękach. Naciskasz mocniej, palce drętwieją, siły wcale nie przybywa, nie ma czym dohamować, kontrola coraz słabsza. Czyli niebezpiecznie.

Podsumowując, mocniejsze hamulce nie były mi potrzebne do tego by się katapultować lub ryć podłoże, ale żeby zapas mocy pozwalał komfortowo i bezpiecznie kontrolować trakcję kół. I wytracać prędkość.

Przełom przyszedł z nowym rowerem, moim ulubionym Spectralem. Jedne z podstawowych SRAM Guide R, to konstrukcja czterotłoczkowa i chociaż endurowcy trochę na nie narzekają, to przy moim stylu jazdy absolutnie nie mam się do czego przyczepić. No dobra, klamki są dalej gumowe, ale siła jest w porządku[2]. Z drugiej strony, dozowalność jest bardzo dobra, miękka klamka łapie delikatnie.

Kolejny przełom sensoryczny pojawił się w momencie montażu prostych hamulców Shimano Deore BR-M6000. Umieściłem je w rowerze najpierwszym, czyli w facie, w miejsce fabrycznych BR-M315, które to wspomniałem w pierwszym zdaniu tego wpisu. Nie jestem odosobniony w opinii, że osprzęt Deore (szczególnie z serii 6000) jest godny uwagi, nadaje się spokojnie do ścigania. Deore hamują dobrze, są dozowalne i mają milutko twarde klamki. Do tego należałoby jeszcze dorzucić jakiś długi zjazd, żeby zobaczyć czy są odporne na przegrzanie, ale to zapewne kiedyś w górach samo się sprawdzi.

Podsumowując, Shimano i SRAM działają jak dla mnie bardzo dobrze, ale mają zupełnie inne cechy. Pierwsze są twarde, masz wrażenie że ściskając klamkę fizycznie wciskasz klocki w tarczę. Hamulce SRAMa daję poczucie ściskania hipotetycznej gąbki, ale hamują równie dobrze. Oczywiście nie próbuję przyrównywać siły hamowania Deore i Guideów, bo te ostatnie są silniejsze. Mogę przyrównywać Deore do Leveli, to ten sam poziom, z innymi wrażeniami.

Idąc dalej w analizie i porównaniach, pozwolę sobie spojrzeć jeszcze na wykonanie i ergonomię. Hamulce SRAMa (od pewnego poziomu) mają ażurowe szerokie obejmy, które wydają mi się sztywniejsze. Shimano ma bardzo zgrabne obejmy dzielone, ale za to dużo węższe, które wymagają większej siły dokręcenia.

Wszystkie moje hamulce mają regulację odległości klamki, Deore oraz Levele na imbus, Guidey na pokrętło. Z rozwiązaniem ostatnim nie dyskutuję, bo jest wygodne, ale śruba w Shimano jest skierowane na zewnątrz chwytu, a w Levelach do wewnątrz. Strasznie irytujące, kiedy musisz się gimnastykować z malutkim imbusem. Shimano dobrze to ograło, mimo że potrzeba klucza.

Ostatnia kwestia to same klamki hamulcowe. Wszystkie dają się ustawić pod działanie jednopalcowe, ale to Shimano ma najzgrabniejsze i najkrótsze. Wyglądają i działają bardzo dobrze.

Last but not least, kącik śmiechu i hamulce szosowe. Jeżdżę na kolarzówce z hamulcami szczękowymi Ultegra, na fabrycznych klockach, raczej klasowy osprzęt. I jak wciskam klamki[3] to mam raczej wrażenie jazdy pod wiatr niż realnej siły hamowania. Troszkę się nabijam, ale różnica względem hamulców mtb jest kolosalna.

Trzeba wziąć jednak pod uwagę trakcję opon, która jest mniejsza dla wąziutkich opon bez bieżnika. Hamulcami szczękowymi mogę zablokować koła, więc siła jest wystarczająca; dozowalność także. Patrząc na aktualne trendy i hamulce hydrauliczne w szosach, wiem że sprawa jest przesądzona - tarcze zdecydowanie lepiej radzą sobie w deszczu, kiedy są brudne i zabłocone. Szczękowce muszą tutaj ustąpić.

Na koniec bonus, kącik z poradami:

  • Rada po wuju: Jeździsz mtb na płaskim, dowolne rozsądne hydrauliki mtb będą ok. Nie trekkingowe, ale prawdziwe mtb.
  • Rada po wuju: Chcesz zwiększyć siłę hamowania swoich hamulców, to zmień klocki. Fajne klocki robi Disco Brakes, ale jakieś proxy, a2z półmetaliczne też będą w porządku. Robiąc taki upgrade, fabryczne wrzucasz do kieszeni jako zapas, żeby nie było zaskoczenia na szlaku.
  • Rada po wuju: Chcesz się pościgać, ale jesteś amatorem i nie masz wielkich aspiracji. Inwestuj w Deore, taki passat mtb.

[1] To był Dartmoor Hornet.

[2] Ostatnio jakoś za bardzo ścisnął mi się przód i prawie wyleciałem przez kierownicę.

[3] Czy raczej klamkomanetki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

50zł

Kórnik i ścieżka zdrowia

Opony